Taka nazwa...

Dlaczego "adameria"?

Zaraz, zaraz... to się kojarzy ze słowami: cafeteria, drogeria, pasmanteria, fanaberia, kokieteria, histeria, itp.
W tej witrynce - ma prawo.
Będzie raczej okołomuzycznie. Choć nie zawsze,
a na dodatek widziane subiektywnie.
Zapraszam. Każdego kto tu zajrzy - pozdrawiam. Wszak ważne jest podzielenie się... z Wami.A na koniec - postaram się nie wymądrzać. Uda się:-)?

poniedziałek, 2 listopada 2009

Smak trzydziestoletniego Dżemu

Kilka tygodni temu w mediach wybuchła afera z dwudziestokilkuletnim mięsem w puszkach. A jak smakuje trzydziestoletni Dżem i to wcale nie ze słoika?


W tym celu można udać się na koncert, tak jak prawie miesiąc temu uczyniła to Moja Rodzina. Mnie samemu nie było dane uczestniczyć w tej uczcie, ale Ich opowieść o tym wydarzeniu  stała się ważna na tyle, aby napisać o tym tutaj. Spróbuje(my) zrelacjonować krótko koncert, jaki odbył  się w katowickim Spodku 03.10.2009 roku.


Nie był to taki "zwyczajny" koncert, ale Święto z okazji 30 lat istnienia tego czołowego reprezentanta polskiej sceny bluesowej, zespołu-legendy. Całość rozpoczęła się po 19:00 dość nastrojowo i spokojnie utworem "Zapal świeczkę". Muzycy opracowali ciekawe - inne od znanych z płyt - aranżacje w wersji akustycznej. Po piosence "Autsajder" za zespołem kurtyna "poszła w górę" i okazało się, że za podstawowym składem siedzi orkiestra symfoniczna!

Zaczęła się zatem kolejna część, w której utwory takie jak "Modlitwa" czy "List do M." w symfonicznym wykonaniu zabrzmiały naprawdę wyjątkowo, możnaby napisać - uroczyście. Ta część koncertu zakończyła się instumentalnym finałem bez udziału samego Dżemu. Na telebimie ukazało się zdjęcie Ryśka Riedla, a muzycy z podstawowego składu zmienili w tym czasie instrumenty.
Utworem "Ballada o dziwnym malarzu" rozpoczęła się kolejna, bardziej rockowa część, która potrwała, aż do końca koncertu. Co ciekawe, w czasie "Ballady..." pojawił się wokal, który wśród publiczności wzbudził lekkie szepty. "Kto to śpiewa? Maciej Balcar? Jacek Dewódzki? Bastek?". Okazało się, że zespół perfekcyjnie dopasowywuje się do nagranego śpiewu Ryśka. Na scenie można było zobaczyć kapelusz zawieszony na statywie od mikrofonu i podświetlone instrumenty klawiszowe - oba miejsca puste. W ten sposób oddano hołd Ryśkowi i Pawłowi Bergerowi. To wywołało niesamowite wrażenie i chwilę potem wzruszenie wśród uczestników. W trakcie ostatniej części koncertu gościnnie zaśpiewali wspomniani już Sebastian Riedel i Jacek Dewódzki. Bez tych dwóch Gości urodziny nie byłyby pełne. Zapomniałem dodać, że gościnny występ przed główną imprezą miał Gang Olsena.
Koniec koncertu, jak należało się spodziewać, stanowiły sztandarowe utwory. Po wykonaniu przeboju "Skazany na bluesa" do publiczności wyszedł redaktor Jan Chojnacki. Zażartował, że tych co stali pod sceną w 1992 roku jeszcze nie było, a ci co zasiedli na trybunach, wtedy mogli jeszcze stać. Po balladzie "Sen o victorii" do Macieja Balcara dołączyli Jacek Dewódzki i Sebastian Riedel oraz... cała zgromadzona publiczność i wszyscy zgodnym chórem wykonali piosenkę "Whisky".

Warto dodać, że wśród utworów na koncercie pojawiło się kilka tych rzadko wykonywanych, jak np. "Koszmarna noc". Moja Rodzina stwierdziła, że to był najlepszy koncert Dżemu, jaki dane było Im oglądać na żywo do tej pory. Zespół wykazał się pełnym profesjonalizmem oraz niesamowitą kondycją fizyczną, ponieważ  grał ponad 4 godziny, w zasadzie bez przerwy. Atmosfera katowickiego Spodka z tego dnia przez wielu zostanie zapamiętana na długie, długie lata. Zespołowi pozostaje życzyć kolejnych trzech dekad..

Nietrudno domyśleć się dlaczego piszę o tym wszystkim akurat w tych dniach. I nie chodzi mi absolutnie o to importowane dziwactwo z dynią, czarownicą i diabłem w tle zwane "halołinem". Tego czegoś nie uznaję.

Pani Karolina Ukołowa na www.goldenline.pl/forum/dzem spisała tzw. setlistę koncertu w Spodku, dzięki czemu mógł powstać dzisiejszy wpis. Na  stronie fanów Dżemu można znaleźć galerie zdjęć. Zdjęcia znajdujące się powyżej są zaczerpnięte z galerii  "bartek nowak photography's photostream" . Zatem wychodzi na to, że ja sam byłem jedynie pomysłodawcą i "realizatorem" niniejszego wpisu.

1 komentarz: