Ten wpis będzie króciótki. Utwór Grzegorza Markowskiego dzisiaj wyskoczył jak z procy u Pana Marka na Liście na 11 miejsce. Zasłużenie. Życzę tej piosence jak najlepiej i jak najdłużej. Jej aranżacja rozbraja mnie na łopatki. Smyki na początku. Śpiew Pana Grześka - naprawdę przejmujący. Bez przesady rozbudowany finał. I nie przeszkadza mi, że część słuchaczy będzie wykonanie krytykować, a może nawet twierdzić, że to profanacja, bo takich "świętości" się nie tyka. Cóż, ja twierdzę, że niektórzy Muzycy osiągają taki poziom, że wolno im sięgać nieomal po każdy pierwowzór. U mnie zarówno oryginał jak i to piękne wykonanie wywołuje niesamowite wspomnienia lat 80-tych. O czym piszę? O jaki pierwowzór chodzi? Trzeba posłuchać.
I jak? Mnie wzięło - totalnie nieopanowana gęsia skórka i żegotanie neuronów w mózgu. "Ja jestem umysł ścisły i podobają mi sie piosenki, które juz raz słyszałem...". To prawda. Za niedługo oba Wszechtopy. W Złotych i w Trójce. Mam nadzieję, że oryginał wygra - i tu, i tu. Drażliwe pytanie - czy ten aranż pojawi się na jakimkolwiek nośniku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz