Staram się nie mieszać życia prywatnego i zawodowego, ale dziś zrobię wyjątkowy wyjątek. Rano moja ukochana Pani Profesor przeprowadziła ostatni wykład i oficjalnie została pożegnana przez Dziekana, Dyrektora Instytutu i studentów. Moja Promotorka, nieoceniony, niesamowity Nauczyciel i Współpracownik od wielu lat. Taka Mama naukowa... Byłem przy tym... i tą chwilę zapamiętam na długo, długo, długo. Piszę od siebie wielkie DZIĘ-KU-JĘ!!!
Jak widać zrobiło się pozamuzycznie, ale nie sposób było pominąć tą chwilę bez tych kilku zdań. Czy to jest jakiś rodzaj patosu? Nie wiem, nie obchodzi mnie to. Jeśli to patos, to 100% szczery.
A do muzyki wrócę, tylko jakoś ostatnio "zarobiony jestem".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz