Taka nazwa...

Dlaczego "adameria"?

Zaraz, zaraz... to się kojarzy ze słowami: cafeteria, drogeria, pasmanteria, fanaberia, kokieteria, histeria, itp.
W tej witrynce - ma prawo.
Będzie raczej okołomuzycznie. Choć nie zawsze,
a na dodatek widziane subiektywnie.
Zapraszam. Każdego kto tu zajrzy - pozdrawiam. Wszak ważne jest podzielenie się... z Wami.A na koniec - postaram się nie wymądrzać. Uda się:-)?

niedziela, 22 listopada 2009

Z Mechanikami w aucie



W ostatnim okresie dane mi było zrobić trochę kilometrów. Oprócz wybranych stacji radiowych można w czasie podróżowania posłuchać muzyki - takiej "do auta". Każdy ma swój podręczny zestaw płyt. Postanowiłem zatem pokazać nieco, co ja zabieram do takowego "kuferka".
Niektórzy dysponują tylko kasetą magnetofonową,  i choć to przeżytek, to jeszcze gdzieniegdzie spotyka się radiomagnetofony. Piszę o tym, ponieważ muzyka  Mike'a i Mechaników towarzyszyła mi przez lata właśnie na takim nośniku i właśnie w samochodzie.
Stała się numerem jeden z "kuferka", ulubioną i najczęściej odtwarzaną. Zetknąłem się z nią bardzo późno, bo w roku 1999, czyli tuż przed śmiercią Paula Younga (nie tego, tylko innego!), a na dodatek tylko płytą "Hits". Jednak to nie jest prawdą do końca, ponieważ... Cóż, pisałem kiedyś: jestem "umysł ścisły".  Dlatego, jak włączyłem tą muzykę, usłyszałem jeden utwór, potem drugi i kolejne, stwierdziłem, że ja przecież to wszystko świetnie znam z radia, tylko nie miałem pojęcia o nazwie zespołu i tytułach utworów. Jestem prosty chłopak, to i nie zwracałem jakoś uwagi, że towarzystwo, które tak nieprzeciętnie gra oraz śpiewa to Mike i Mechanicy. Po prostu umknęło mi przez lata, przyznaję się "bez bicia". Dopiero płyta "Hits" stała się dla mnie jak "prawda objawiona". Przy okazji dziękuję Przemkowi!!! Ktoś pomyśli, że zabranie szlagierów do "kuferka" - to bardzo prosta sprawa. Zgadzam się, tylko nie wszystkie grupy spełniają kryterium tej uniwersalności, że można ich muzykę włączyć w obecności rocznego dziecka albo osiemdziesięcioletniej babci i nikomu to nie zawadzi ani nie zaszkodzi. Poza tym, kolejna sprawa, to... żeby się dobrze jechało... Taka jest prawda.
Album "Hits"  powstał w 1996 roku, zatem zawiera najlepsze kompozycje z okresu  1985-1996. Mnie to nie przeszkadza. Jakoś tak się składa, że nie mam cienia wątpliwości, aby nazwać przebojem KAŻDY utwór zawarty na tej płycie. Już Mike Rutherford (tak, ten z Genesis) się o to postarał - z nuty na nutę. Nie będę wymieniał po kolei co zawiera ta kompilacja, ponieważ można sobie to sprawdzić. Zrobię wyjątek dla trzech utworów pochodzących pierwotnie z trzech różnych płyt: nr 5 - "Another cup of coffee" (1995), nr 6 - "Nobody's Perfect" (1988) i nr 7 - "Silent Running" (1985). To moi wybrańcy ze wskazaniem, choć niewiele odbiegają od całości. Ponieważ całość dobrze "wpada w ucho" - niezależnie od tego czy śpiewa Paul Carrack czy Paul Young. Tym wpisem oczywiście "Ameryki nie odkryłem", wielu z Was czytających tą twórczość zna na wylot. Z tym, że jak pisałem na początku, chciałem opowiedzieć o zawartości "kuferka".  Może nie mam racji, ale "Mike and The Mechanics" to formacja, która powstała jakby przy okazji i radość tworzenia przez perfekcyjnych muzyków (Nobody's Perfect :-) ) niesie za sobą brak zmęczenia i lekkość w tym, co się słyszy. Poza tym wokaliści mają jakiś magnes w głosie powodujący, że z chęcią sięgam po tę płytę kolejny i kolejny raz. Po prostu: piosenki, które przechodzą próbę czasu. Naprawdę polecam każdemu.
Przecież w aucie najlepiej wozić ze sobą Mechaników stale i mieć ich pod ręką, prawda?

Dopisek:
Słowo mechanics z angielskiego nie oznacza mechanicy, ale mechanika albo mechanizm. To tak dla ścisłości.

2 komentarze:

  1. No tak, właściwie można tylko przyklasnąć, to rzadkie połączenie w histori muzyki pop-rock tak błyskotliwych muzyków, aż dziw, że potrafili tak dużo ze sobą stworzyć. Formacja powstała z inicjatywy Mike'a Rutherforda zapewne po to, aby utrzeć nosa Collinsowi, który w tym czasie odniósł większy sukces komercyjny niż macierzyste Genesis. Jak dla mnie, to jego płaska papka popowa (no, może poza niektórymi) utworami z "Face Value" jest dzisiaj nieznośna, a Mechaników do dziś słucha się dobrze.
    Mi najbardziej podobała się melancholijna piosenka "Living Years", 1989. To właśnie pierwszy utwór grupy, jaki usłyszałem, pochwalę się: w 1989, jako 9letni szczeniak, a było to w programie Marka Sierockiego. Cudowna piosenka, cudowny teledysk... Szkoda tylko, że sama płyta, tak samo zatytuowana, to trochę takie ambitniejsze disco... Za to trzeci wypiek Mechaników, czyli "Word of Mouth", to w mojej opinii, arcydzieło pop-rocka.Najlepsze utwory:Word of Mouth, Time and A Place, Before The Next Heartache Falls. Potem nieco obniżyli loty, ale wciąż stało to na wysokim poziomie.
    Zanim Mike połączył się z mechanikami, usiłował firmować muzykę własnym nazwiskiem. Z jego dwóch płyt solowych polecam Adamie "A Small Creep's Day" z 1980. Ciekawa opowieść muzyczna o robotniku, który nagle odkrywa po latach taśmowej pracy większy sens swojego wysiłku. A muzycznie: trochę Camel, trochę Alan Parson's Band i trochę... Genesis.
    Podpisano: Mechanik (komputerowy)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny i bogaty komentarz. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń