Taka nazwa...

Dlaczego "adameria"?

Zaraz, zaraz... to się kojarzy ze słowami: cafeteria, drogeria, pasmanteria, fanaberia, kokieteria, histeria, itp.
W tej witrynce - ma prawo.
Będzie raczej okołomuzycznie. Choć nie zawsze,
a na dodatek widziane subiektywnie.
Zapraszam. Każdego kto tu zajrzy - pozdrawiam. Wszak ważne jest podzielenie się... z Wami.A na koniec - postaram się nie wymądrzać. Uda się:-)?

piątek, 30 lipca 2010

Przepraszam...

... że tak długo byłem nieobecny tutaj. Właśnie naprawiam niebyt.

Koncert na 25-lecie - Armijne występy

Wreszcie przechodzę do opisu występu gospodarza. Jak już pisałem wcześniej,  zespół Armia  był  na scenie  kilka razy, jakby w międzyczasie. Koncepcja koncertu przeplatanego grą  kolejnych gości udała  się,  ponieważ uczestnik nie mógł się nudzić ani chwili. Zmiany zespołów wprowadzały zmiany klimatów. Zatem w kliku zdaniach postaram się opisać każdy tzw. set czyli część.
 
Set antyarmijny

PUNKtualnie koncert rozpoczęło krótkie intro wykonane przez Wojciecha Konikiewicza. Szczerze pisząc, to nie byłem wtedy jeszcze obecny w 100%, ale o tem potem. Następnie na scenę wyszedł zespół w składzie: Krzysztof Banan Banasik - waltornia, Robert Goldroker Brylewski - gitara, Aleksander Alik Dziki - bas, Sławomir Merlin Gołaszewski - instrumenty wszelakie dęte i nie tylko, Piotr Stopa Żyżelewicz - perkusja  i oczywiście Tomasz Budzy Budzyński - wokal. "Saluto" - krótka zapowiedź Budzego i poleciały dźwięki gitary ze słynnym refrenem "heja-hooo, heja-hooo". Po tym powitaniu Budzy przedstawił skład zespołu, który nieomal w całości zgadzał się z tym naj-pierwszym. Nieomal, ponieważ Stopa godnie zastępował Ś.P. Janusza Rołta, wspomnianego także przez Budzego. Armia zagrała same tzw. przeboje tamtych lat. Utwór "Jeżeli" jak zwykle zabrzmiał niezwykle - jednak ja jestem wyjątkowo nieobiektywny, kiedy słyszę śpiew "nadejdzie nasz czaaaas". Gitara miała pogłos (albo mnie się zdawało) przypominający ten z płyty "Jak punk to punk". Na utwory "Zostaw to" i "Niezwyciężony" zamiast Stopy za perkusją usiadł Tomasz Gogo Szulc Kożuchowski, a w ostatnim utworze zamiast Alika na basie grał Krzysztof Dr Kmieta Kmiecik. Warto dodać, że technicznie zespołowi pomagał niejaki Partyzant

Mnie udało się wejść na koncert właśnie w czasie "Jeżeli". Dlaczego dopiero wtedy? Zmienię trochę temat, ale warto o tym napisać. Cóż, zapomniałem sobie, że nie można wejść z butelką 1.5 l wody do środka (co jest zrozumiałe, bo już nieraz spotykałem się z taką praktyką) i musiałem się wrócić, aby zostawić ten cenny przedmiot w bezpiecznym miejscu. Dodam, że za bramkami sprzedawano 0,5 l wody za 5 zł (co nie jest zrozumiałe, a może zrozumiałe, ale kompletnie nie fair), a temperatura powietrza wynosiła ponad 30 stopni Celsjusza. Z tego, co wiem, to muzycy nic o tym nie wiedzieli. Zatem, niestety, organizatorzy nie postarali się albo celowo wykonali manewr sprzedaży uczestnikom koncertu wodę w takiej cenie. Warto też dodać, że dziwnie brzmiały dźwięki koncertu tuż po 17:00, ale godzina 22:00 czyli bezwzględna godzina zakończenia koncertu spowodowała taką, a nie inną godzinę rozpoczęcia. Dobrze, że amfiteatr był zakryty wielkim namiotem, ponieważ rozpięte płótno nie tylko chroniło przed ewentualną złą aurą, ale dawało poczucie koncertowej atmosfery. W pełnym słońcu byłoby trudniej. To sobie ponarzekałem...
 
1. Saluto
2. Aquirre
3. Jeżeli
4. Zostaw to
5. Niezwyciężony
Na znanej stronie www bornin60s dodał takie oto fragmenty tego setu:





Set legendarny

W kolejnym wejściu wyszedł oryginalny skład zespołu z płyty "Legenda". Banan, Budzy, Goldroker, Merlin, Stopa, a na basie zagrał Dariusz Maleo Melejonek. Na początek zespół pobawił się z publicznością w 3 bajki. "O-o-oooo-o!" śpiewano nie tylko na i pod sceną. Potem zabrzmiał utwór, który słyszałem w Krakowie, ale jego brzmienie było inne, jakby nieco rozmyte. Oczywiście taki nastrój wprowadziła znakomita gra na gitarze. Jak przyglądałem się Robertowi Brylewskiemu, to odnosiłem wrażenie, że On głaszcze gitarę, muska struny, prawie ich nie dotykając. "Opowieść zimowa" była zapowiedziana jako utwór najbardziej lubiany na Forum Ultima Thule. Na koniec usłyszałem utwór, który na koncercie słyszałem bardzo, bardzo dawno temu. Kończy on "Legendę" i skończył również tą część koncertu. Po tym zakończeniu Tomasz Budzyński otrzymał statuetkę od... no właśnie, zapomniałem już nazwy tej instytucji, którą reprezentował Ryszard Poznakowski, w dowód wdzięczności za 25 lat pracy. W tym momencie ciepłe słowa od Budzego popłynęły w stronę fanów. Zapomniałem dodać, że Poznakowskiego przywitała na scenie nieznana mi Pani (chyba pracownica Urzędu, ale jakiego? Dzielnicy? Miasta? Prezydenta i Premiera? ;-) ), a potem zapowiedziała Moskwę jako Armię. Oj, czepiam się... przepraszam.


1. 3 bajki
2. Gdzie ja tam będziesz ty
3. Podróż na wschód
4. Opowieść zimowa
5. Dla każdej samotnej godziny

Jako uzupełnienie umieszczam kawałek "Opowieści zimowej" wraz Poznakowskim na koniec, wykrzykującym wiwaty na cześć rock'n'rolla (oryginalnie umieścił to bornin60s):



Set triodantejski

Nastąpił wreszcie ten set, na który czekałem z niecierpliwością. Powodem jest fakt, że nie byłem na koncercie Armii, kiedy w zespole grał Michał Grymuza. Teraz dane było mi to zobaczyć i usłyszeć. Można napisać, że pomysł gry w oryginalnych składach z płyty na płytę, był dla fanów niesamowitą podróżą w czasie. Czy trzeba pisać, że wszystkie utwory zabrzmiały tak, że wzruszenie doprowadziło mnie nieomal do łez. A już solówka, przed którą Grymuza kiwał głową (że nie podoła?), rozdrobniła materię na popiół i stała się diamentem tego koncertu, zapamiętanym przeze mnie na całe życie. Z wrażenia tego wspomnienia prawie zapomniałbym wymienić skład: Banan, Budzy, Stopa oraz Michał Grymuza na gitarze i Paweł Piotrowski na basie. Tak, tak, ten sam który występował onegdaj z Dezerterem (mieliśmy zatem na scenie sporą część tego zespołu, jeśli weźmie się pod uwagę występ Deutera). Zabrakło mi jednego, wyjątkowego utworu, ale "Miejsce pod słońcem" (bo o nim mowa) było już grane na 20-leciu. Po raz pierwszy poczułem niedosyt i zaświeciła się lampka w mojej głowie z wielkimi dwoma dwójkami. 22:00 była przed nami, ale czas uciekał. 

1. Wyludniacz
2. Popioły
3. Pieśń przygodna


Minutowy filmik bornin60s pokaże namiastkę tego co się działo w czasie tego setu:



Set duchowy

Tym razem będziecie mogli zobaczyć prawie całą część tego jakże krótkiego setu, a to dzięki 83triodante. Skład "Duchowy" i na scenę wyszli: Banan, Budzy, Piotrowski, Stopa i Dariusz Popkorn Popowicz. Ponownie zmiana gitarzysty wyraźnie zmieniła brzmienie zespołu. Wiadomo oczywiście, że Armia inaczej grała na "Legendzie", inaczej na "Triodante", inaczej na "Duchu". Wówczas odczytywano to jako zmianę stylu, powolną metamorfozę. Dziś wiadomo, że Armia po prostu gra inaczej niż zwykle i wcale nie mam na myśli tylko tytułu utworu. Warto wspomnieć, że na koniec pierwszego utworu, kolega z Forum Ultima Thule, dzięki Budzemu, niejaki Bard - huknął do mikrofonu, że "życie ludzkie jest ważniejsze niż czyjeś małe interesy". Utwór "On jest tu" uniósł chyba całą widownię. Poza tym był  zagrany na dwie perkusje, co dodaje smaku. Do Stopy dołączyła Beata Polak. Popatrzcie i posłuchajcie, proszę...
 
1. Inaczej niż zwykle
2. On jest tu




Set drogowy

W tym fragmencie armijnego występu na scenie mogliśmy zobaczyć: Banana, Budzego, Dr. Kmietę, Popkorna i Beatę Polak (dawniej: Kozak, znaną też jako Rozencwajgową). Na set wybrano taaaakie utwory, że nie mogło być źle. Było bardzo dobrze, ba, znakomicie. Riffy Popkorna już od pierwszych taktów "Domu przy moście" aż do końca "Buraków, ..." nadawały drogowy charakter. Jednak to "Adwent" najbardziej utkwił mi w pamięci. Po pierwsze dlatego, że czekałem na ten utwór w wersji koncertowej od dawna, po drugie dlatego, że wprowadził on niezły ferment w pogującą publiczność swoim połamanym rytmem. Ferment w pozytywnym tego słowa znaczeniu, choć momentami utwór nadaje się tylko do posłuchania. Dzięki 83triodante można sprawdzić...
 
1. Dom przy moście
2. Adwent
3. Buraki, kapusta i sól



Set na bis

Jedyny smutek, jaki mnie coraz mocniej ogarniał w czasie koncertu to wizja dwudziestej drugiej. Nawet woda za 5 zł była do przełknięcia, a wrażenie niedokończonego koncertu... ech! Z drugiej strony ten niedosyt tylko zachęca, aby kiedyś ponownie udać się na koncert Armii. Ostatnia część była wybitnie skierowana do fanów i dla fanów. Tym razem zespół wystąpił w składzie: Banan, Budzy, Dr Kmieta oraz
Rafał Frantz Giec na gitarze, Tomasz Krzyżyk Krzyżaniak na perkusji, Jakub Bartoszewski na drugiej waltorni. "Underground" z zaśpiewem publiczności w refrenie zabrzmiał bardzo radośnie. Natomiast przed utworem "Niewidzialna armia" na scenę wyszedł Dziki (nie mylić z Alikiem, bo to Ten od mocnegoramienia), powiedział słynną sentencję "Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie", po czym Budzy wziął niespodziewanie miecz do ręki, chyba ten sam, który otrzymał pięć lat temu od Forum i krzycząc "My jesteśmy armia i wy jesteście armia" zamachnął się na utwór, który wywołał euforię. Do widzialnej Armii dołączyli wówczas Robert Brylewski i Sławomir Gołaszewski.  cybuch4 uwiecznił ten moment, co można sprawdzić poniżej, jednak atmosfery tamtej chwili nie da się ani tutaj opisać, ani żadne nagranie tego nie przekaże. Do zapamiętania - ever! Mieliśmy zatem dwie gitary i dwie waltornie. Armia muzyków na scenie. Choć kilku zabrakło, chronologicznie: wspomnianego Ś.P. Janusza Rołta, basisty Tomasza Żwirka  Żmijewskiego,
gitarzysty Pawła Klimczaka i perkusisty Macieja Ślepego Głuchowskiego. Na finał zgrabne przejście - "The Other Side". Na drugą zwrotkę jako wokalista dołączył Gero, muzyk Moskwy i jednocześnie postać znana z Forum Ultima Thule. Niestety, koncert musiał się skończyć. I tak jak rozpoczął się punktualnie o 17:00, tak zakończył się o 22:00 (może 3 minuty po). Tomasz Budzyński wyszedł jeszcze na scenę, podziękował, wytłumaczył się z braku bisów, a od fanów poszło chóralnie zaśpiewane "Sto lat".
 
1. Underground
2. Niewidzialna armia
3. The other side




Dodam jeszcze, że jest zaplanowane wydanie płyty z zarejestrowanym dźwiękiem i obrazem z tegoż wydarzenia. Poza tym wspominałem wcześniej, że w podróży na koncert towarzyszyło mi dwóch For(um)owiczów z Ultima Thule (przy czym jeden w obie strony). Dlatego chciałbym Im z tego miejsca podziękować za miłe towarzystwo. Gralath i heavy drummer - dzięki! Na koniec galeria pod tytułem "Bezpośrednia Armia":


















SKOŃCZYŁEM - ROZPOCZYNAJ!

Dopisek: Zapomniałem odnotować, ale to trochę prywata, dlatego, może dobrze, że na końcu. Miło było spotkać Dzikiego, kertoipa z Forum LP3 i smoka z Forum UT. Pozdrawiam!

środa, 7 lipca 2010

Izrael na 25-leciu Armii

Ostatnim, jakże zaprzyjaźnionym gościem koncertu był zespół Izrael. Nie pamiętam już dokładnie ilu muzyków (a było pisać wcześniej ?!?), ale było ich wielu, dlatego nieco dłużej potrwało "ustawianie się". Mnie ten czas się nie dłużył, ponieważ spotkałem się na chwilkę z kolegą z Forum LP3 (Kertoip pozdrawiam). Na scenie ponownie znaleźli się Robert Brylewski, Maleo, Paweł Kelner. Ponadto zagrali muzycy tacy jak Stopa, Dżu Dżu, Kinior. Chyba się nie pomylę, jak napiszę, że przez moment występował też Alik Dziki. Ozdobą składu była córka (?) Roberta Brylewskiego. Najbardziej ucieszyłem się z tej oto pieśni (filmik oryginalnie włożony przez cybuch4):


Izrael po kolei grał utwory:
1. Nie poddawaj się
2. Nie poddawaj się - dub
3. Nikt
4. Idą ludzie Babilonu
5. Płonie Babilon
6. Kapłani szatana
7. Duchowa rewolucja
8. See I and I
Zatem, jak widać, same przeboje, ale chyba tego oczekiwała publiczność. W końcu cała ta impreza była takim cofaniem się w czasie. Mnie osobiście koncert Izraela bardzo się podobał, nie tylko dlatego, że nie miałem okazji dotąd usłyszeć zespołu na żywo, ale także dlatego, że - poza "rozkręcającymi" pierwszymi dwoma utworami - cały występ niezwykle rytmicznie pobudzał wszyskich do tańca lub przynajmniej "gibania". Obecność tak wielu muzyków na scenie także robiła bardzo pozytywne wrażenie. Izrael to taka mała regałowa armia, która daje wiele przyjaznej energii.

Marzyłem o usłyszeniu utworów 3, 4, 7 i 8 - marzenia się spełniają...