Taka nazwa...

Dlaczego "adameria"?

Zaraz, zaraz... to się kojarzy ze słowami: cafeteria, drogeria, pasmanteria, fanaberia, kokieteria, histeria, itp.
W tej witrynce - ma prawo.
Będzie raczej okołomuzycznie. Choć nie zawsze,
a na dodatek widziane subiektywnie.
Zapraszam. Każdego kto tu zajrzy - pozdrawiam. Wszak ważne jest podzielenie się... z Wami.A na koniec - postaram się nie wymądrzać. Uda się:-)?

środa, 31 marca 2010

de Zoo... Tytus? Nie! Cuba!

Właściwie to się zastanawiałem czy pisać dzisiaj, czy nie pisać. Przed nami najważniejsze (dla mnie) Trzy Dni w roku. Pasowałoby się jakoś wyciszyć. I na pewno przyjdzie na to czas... Póki co żyję datą 01.04. ("Siostro basen, siostro tlen, do Trójki powraca ..." wiadomo kto). Na dodatek walnęło mi dzisiaj rewelacyjną nowością! I chciałem z tego miejsca podziękować za ten link. Cuba de Zoo - nowa, może nawet nowiuteńka formacja, która oby namieszała sporo w polskim rocku. Wiem, wiem, przepowiadano już kariery nie jednemu, ale tym razem to naprawdę udane zestawienie dźwięków. Posłuchajcie sami:


Mało? To na dokładkę:


I co o tym sądzicie? Szybko, z rytmem, melodyjnie, pomysłowo. Ciekawe jakby się tego słuchało w kabriolecie... Ja gratuluję i zapytuję kiedy płycia jakaś z tego będzie? Z tym, że jak słychać, do posłuchania raczej dzisiaj i dopiero w Wielką Sobotę. Do oglądania też.

P.S. Zatem udanych Świąt Trzydniowych i przenikających się z nimi Wielkanocnych potem.
Dopisek:
P.S.2. Wrrrrróć! Powinien jeszcze pojawić się 1 wpis przed Świętami.

wtorek, 30 marca 2010

Wielkopostne doładowanie

Nadrabiam zaległości... Nieco ponad tydzień temu, 21.03, poszliśmy na Wielkopostny koncert 2Tm2,3. Dowiedziałem się o nim dzięki n-k. Tzn., że n-k jeszcze do czegoś się przydaje. Poszliśmy, bo poszedłem z Córką. Na tego typu koncercie Tymka byłem już dwa razy, więc raczej byłem ciekaw reakcji Córy. Okazało się, że ta muzyka trafia do każdego serca. Co prawda były chwile zniecierpliwienia, ale w sumie koncert się podobał. Tym razem zamiast bardzo szczegółowo opisywać utwór po utworze pozwolę sobie na wykonanie takiej oto listy:
  • Zapowiedź Pana, który się niepotrzebnie stresował :-) 
  • Tuż po 20 wychodzi sekcja smyczkowa (m.in. Mikołaj Pospieszalski - DagaDana) i rozpoczyna od Crucem Tuam
  • Każda rzecz ma swój czas (i już tupiemy nogami, jesteśmy kupieni, śpiew  Budzy i Maleo)
  • Łania (śpiew Angelika)
  • O Boże Tys jest mym Bogiem (śpiew Budzy, "Jak On to śpiewa?", "Ma taki megafon.")
  • Kiedy Izrael był dziecięciem (solo na saksofonie, chyba Marek Pospieszalski, śpiew Maleo)
  • Miłuję Pana (śpiew Budzy)
  • Zaśpiewam i zagram (śpiew Angelika)
  • Kantyk trzech młodzieńców (śpiew Budzy i publiczność)
  • Gdy usłyszałem Jego głos (z "Na na na", śpiew Maleo, publiczność też, ponownie solo na saksofonie)
  • Nie karz mnie Panie w swym gniewie (śpiew Angelika, solo na cymbałach strunowych Marcin Pospieszalski, ciszej i głośniej, coraz szybciej, doskonały, porywający bez wyjątku, utwór w stylu yewish, jak dla mnie pokaz kunsztu!)
  • Psalm 8 (tak, z pierwszej płyty!, śpiew Budzy)
  • Zamiana Stopy z Beatą Polak (znaczy się - dama zagra na perkusji)
  • Psalm 23 (Adonai Elohenu, śpiew Angelika)
  • Zamiana z powrotem  (Stopa przechodzi za zestaw, Beata wraca do pomagajek-przeszkadzajek)
  • A głupi myśli, że nie ma Boga (śpiew Maleo, klawiszowe solo Marcina Pospieszalskiego)
  • Ty, któryś jest wierny (śpiew Budzy, mega-wielkopostny tekst)

  • Nad rzekami Babilonu (śpiew Maleo, nie, to nie jest cover Boney M.!, choć melodia iście przebojowa)
  • Stabat Mater (śpiew Angelika, Stopa wspiera Beatę, która doskonale gra na cymbałkach)
  • Około 21:50, czas na bisy
  • Psalm 18 (czyli "Kocham Cię Panie" śpiewa Budzy)
  • Z głębokości wołam do Ciebie (czyli Psalm 130, śpiewa Agnieszka, i Budzy, i Maleo, i Litza, w zasadzie to wszyscy którzy mogą, to śpiewają, wszak to już finał)
  • Tak jak na początku, tak na końcu - smyki
  • Ukłony, 22:07
Naprawdę warto przeżyć taki koncert.  Pominąwszy fakt, że jestem fanem Tymka, chciałbym tylko zauważyć, że takiego repertuaru na Wielki Post nie gra nikt. N-I-K-T!!! W moim mieście, w marcu zaroiło się wręcz od koncertów zespołów, na które potencjalnie mógłbym iść. A wyszło - właśnie tak... Nie żałuję, bo usłyszeć 13 profesjonalistów na żywo, w tematyce mi bliskiej, to dobra dawka energii płynącej...
1 duchowa kafka, 3 kafki, 10 kafek, 100 kafek, sam nie wiem ile.

P.S. Zdjątka jakości wiadomo jakiej :-).

poniedziałek, 29 marca 2010

Kuba, Forum i Paula

Piosenka jak najbardziej na czasie. Kojarzycie lekcję z historii i wydarzenia marcowe 1968? Bilety w jedną stronę... Zbigniew Hołdys wespół-w-zespół z muzykami T.Love nagrał doskonały hicior. Moim zdaniem numero uno - już pnie się po drabince LP3. A propos... Pan Zbyszek zajrzał na Forum LP3. Nie do wiary? Tak się zaczęło. Dla ludzi z Forum - niesamowita sytuacja. Do tego ten utwór. Z pewnością jest to rodzaj promocji, ale nie byle jakiej! Otóż, tuż po LP3 zajrzałem sobie na http://holdys.blogspot.com i okazuje się, że za całą tą promocją stoi ktoś kto mocno walczy. Paula, http://paulapruska.blogspot.com/, bo o Niej mowa, walczy niesamowicie. Oczywiście nie namawiam nikogo (ja mam już wybrany 1% - Krzysiek potrzebuje porządną protezę), jednak gdyby ktoś chciał wesprzeć Paulę, to byłby to z pewnością uczynek na miarę końca Wielkiego Postu.
Wiem, wiem, Zbigniew Hołdys jest kontrowersyjny, a ile do tego media dokładają, kto wie... ale wystarczy posłuchać tego, co poniżej i cała niepotrzebna otoczka odpada. Pozostają muza i akcja na rzecz Pauli. Tzw. szacun się należy i to od czasów Magdy K. Teraz jest chyba raczej Paula P.
Proszę nie myśleć, że coś złego się dzieje z T. Love. Nie wiem, ale można domyślić się a propos myślenia, że skoro Muniek solowo tymczasem, to Panowie zgrabnie nagrali to, co nagrali. Dość gadania, znaczy pisania... posłuchajcie i pomyślcie. O Pauli też!!!


piątek, 26 marca 2010

Maleo RR o sercu

Mam zaległości. Tutaj też. O tym jednak innym razem. Póki co chciałbym zaproponować (zapromować) nowy singiel Maleo RR ze świetnym tekstem... na nadchodzący tydzień. Można nań głosować na LP3 od tego tygodnia. Ja wspominam styczniowy koncert. Obrazek do tej muzyki pachnie wiosną, może nawet latem. Za oknem dziś było 20 stopni. Tak przy okazji - świetna wiadomość dnia - Marek Niedźwiecki i Piotr Baron będą prowadzili LP3 na zmianę. Na dodatek napiszę, że w Niedzielę Palmową w Trójce o 20:00 koncert Lao Che. To informacja w ramach wiosennych porządków. Wielki Tydzień przed nami.


wtorek, 23 marca 2010

Galeryja z Austryji

Pożyteczne z przyjemnym. Tak MISIE przydarzyło w zeszyłym tygodniu. Nie to, żebym na nartach... nie, nie! Służbowo wręcz. Jednak był czas na spacer. Gdybym miał rzucać nazwami - to napiszę tak: Hochwurzen, Dachstein, Planai, Schladming. Piękne, alpejske, południowe okolice Salzburga. 
Wyszło mi kompletnie nie w temacie tego blogu, ale co ja poradzę na to, że kocham góry.
Są tacy co do Australii (pozdrawiam!), a są tacy co do Austrii :-). Zapraszam do galeryji... z komórki i bez obróbek. Mimo to, wydaje się , że OKI.








czwartek, 18 marca 2010

Elektrycznie naładowane Lao Che

Zabierałem się do napisania o tej płycie kilka razy. Zakup przed premierą, ale... zawsze było "coś do roboty" albo nie miałem akurat ochoty. Rymnęło się.
Na wstępie napiszę, że po mojemu grupa Lao Che kolejny raz nagrała koncept album. Choć Muzycy mówią, że to zestaw utworów i już. Oczywiście nie mam zamiaru niczego podważać, ani udowadniać. Okładka rodem z półki "Metal/hardocre", ale to zmyłka. Cóż, warstwa muzyczna, tak pełna elektroniki, może skłaniać do przemyślenia, czy mimo wszystko nie ma tutaj pewnej, ukrytej jak mniemam, koncepcji. Również wartwa tekstowa ma szereg odniesień do tej samej kwestii - przemijania i czasu. 
Po kolei... Początek to Historia stworzenia świata, raczej opowiadana niż śpiewana, muzycznie jakby w jazzowym klimacie, celowo zakończona mocnym stukotem. Jakiś wybuch musi być. Natomiast w tekście drugiego utworu można się nawet doszukać nawiązania do "Na językach" Kayah. Utwór rozpoczyna elektroniczna perkusja, jednak gitar nie brakuje. Taki Krzywousty. Trzeci utwór czyli Magistrze pigularzu to, mam nadzieję, raczej ogólne rozważania filozoficzne. Jak znaleźć lekarstwo na ból istnienia? Mnie też czasem boli. Ponownie nie brakuje elektroniki (tak, to słowo być może będę nawet nadużywał). Rytm i melodia "wpadają w ucho". Utwór wyśmienity kompozycyjnie, podobnie jak kolejny, znany z radia, a właściwie to już przebój. Czas. Trzyma mnie nadal i mogę napisać, że nie odstaje od całego materiału. Rzeczywiście jest reprezentatywny dla tej płyty. Tekst, jak zawsze w przypadku Lao Che, ze skojarzeniami, które mogą być różnie interpretowane. Gitar nie brakuje, ale elektro na czele, wszak to płyta z prądem. Życie jest jak tramwaj z wyjątkowo gładko napisanym tekstem, jeśli mogę tak określić. Tak naprawdę wszystkie teksty Lao Che są bliskie mi literacko. Nie pogniewałbym się, gdyby Życie... pojawiło się na Listach Przebojów. Dłonie i znów typowo elektroniczny początek. I choć może nie powinienem tak porównywać, to w tym momencie nieco kojarzy się w mojej jaźni z zespołem Kraftwerk. Gitara wybija krótkie dźwięki, jednak klawiszowa dominacja bardziej daje się pamiętać. Kto powiedział, że to nie jest czas na elektroniczną muzykę? W kolejnym utworze Kryminał chyba po raz pierwszy od początku płyty pojawia się słowo prąd, jednak tytułowy utwór dopiero po chwili. I znów klawisze, efekty, efekciki, przetworzony głos na początku... Dochodzimy do utworu tytułowego. Prąd stały/prąd zmienny, kto wie czy nie jest to najlepszy utwór na płycie. Przynajmniej mnie się tak wydaje. Wersety typu: Rad bym wszystkich was sumiennie usciskać, ale przebicie być może i zaczęłoby błyskać, a potem: Baju baj ludziska, stand by. Dla mnie - znakomite. Chwytliwy refren, niezbyt szybkie tempo i zmiany nastroju. Prąd jest stały czy zmienny? Urodziła mnie ciotka to utwór szybszy, potencjalnie do radia, obawiam się jednak, że ostatnie wersety spowodują, że w radiu się nie pojawi. A narkotyków to mi nie tykaj, bo szpetnie się po nich pierdzi. :-) W stylu Lao che, jednak nie w stylu publicznej emisji. Może szkoda... Wielki kryzys. Tym razem melodyjki w tle mogą się kojarzyć nawet z Depeche Mode. Tekst utworu raczej wykrzyczany. Moim zdaniem jasny punkt płyty, choć ciemnych - to ja zbytnio nie widzę. Jego koniec to już punk taki, że ojej! Nie lubię szufladkować muzyki, ale tym razem nie mogłem się powstrzymać. Po nim kolej na balladę Sam O'Tnosc. Samotość czasem każdemu jest potrzebna. Na rozmyślania, wyciszenie i przepięcia w mózgu. Utwór radiowy, ale nie typowo radiowy, raczej nietypowy i w tym jego dobry nośnik. Czy zostanie singlem? Nie wiem, w każdym razie jest o samotności, a ta z singlem kojarzyć się może. Płytę zamyka Zima stulecia. Tekst ponownie mówiony, z dość głośnym refrenem. Właśnie jest na LP3. Podobnie jak Czas. A za oknem wiosna...
Zakończę tylko tak: Cóż... bez odbioru, to chyba wszystko już.

Zespół obecnie w trasie koncertowej. 

piątek, 12 marca 2010

Oxologia czyli skręcaj

Noc, a ja piszę. Coś mnie najszło... Nie mogę już dłużej nie pisać... o tym zespole.  Nie da rady. Miało być inaczej. Jakoś takoś uroczyście. Miałem napisać cały elaborat. Wyszło, jak wyjszło. Brak czasu? Nie można tego argumentu wyciągać za każdym razem! Dlatego nie ma na co czekać. Choćbym miał napisać kilka zdań.
OX. Moja ukochana muzyka. Nie pomyliłem się - ukochana. Trafia prościutko w serce. Jednak nie jest łatwa, lekka i przyjemna. Jest totalna. Nie słyszałem większej alternatywy. Pod każdym względem. Krzyki, głosy, dźwięki, a wszystko po to, aby nawrócić. Do Niego.
W chwili kiedy słucham, to wiem, że to wszystko odnosi się też do mnie. Bardzo. Jest czas Wielkiego Postu. Czas rekolekcji, czas zastanowienia. Dlatego jest też czas, aby zaprezentować Państwu ten niesamowity, tak, NIESAMOWITY przekaz. Może kiedyś uda się opowiedzieć więcej albo kontynuować ten wpis. Proszę przyciszyć głośniki (albo przygłośnić!!!). No to jazda...



I jak? Mnie przypiera do ściany. Momentalnie. Jeszcze kilka słów od Daniela. pod spodem. Przy okazji pozdrawiam Muzyków Zespołu OX i wielce dziękuję za ich Muzykę. Przez duże M. Dzięki Bracia!



Cdn., obiecuję!

poniedziałek, 8 marca 2010

8.3.10


Taka data, a za oknem mróz. Cóż, kalendarzowo zima... Nie odzywałem się tyle, ponieważ "zarobiony jestem". Syndrom naszych czasów. Jednak dziś jest taki dzień... Dawniej kojarzony z goździkiem i pudełkiem rajstop. Mnie uczono w szkole piosenki o grosiku czy groszku wpadającym do kwiaciarni. Jakoś takoś... Nie będę tutaj dyskutował o wyższości jednego święta nad drugim (którym?), ale to dzisiejsze wydaje MISIE na tyle wdzięczne, że nawet poprzedni system nie był w stanie go sprowadzić do tego, do czego próbował. To nie jest święto masowe, to wdzięczne święto jest z działki tych dziękczynnych. Panowie dziękują Paniom! No to sobie poodmieniałem słowo "dzięki"...
W pewnej polskiej komedii mówiono "byłyście naszą muzą". Użyto czasu przeszłego, ale na szczęście on jest teraźniejszy. Oby tak zostało i niech nie zmieniają tego żadne parytety, ustawy, związki, partie, itp. itd. "...gdy Ci uda się taka sztuka..."  Zatem tak po prostu: ŻYCZĘ PANIOM WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! Na górze fotka...
Troszkę nie w tematyce blogu, ale to wyjątek potwierdzający regułę.

Niestety w marcu będę rzadko tu zaglądał - bywa.