28 stycznia w klubie "Lizard King" wystąpił zespół Maleo Reggae Rockers.
Na koncert przybyłem punktualnie na 20:00 i... zderzyłem się ze sporą kolejką przed klubem. Ujemna wartość temperatury nie była aż tak wielka, a kolejka przesuwała się szybko. W środku byłem o 20:30. Na szczęście koncert nie zaczął się o czasie. Podejrzewam, że poczekano, aż wszyscy zainteresowani wejdą do klubu.
Muzycy wystartowali dokładnie o 20:59. Na intro na perkusji i basie weszli Kapsel i Kazek. Do nich dołączył K. Nowacki na klawiszach i A.Mościcki na bębnach i wszelakich przeszkadzajkach. Wraz z Siwym na gitarze weszła sekcja dęta - T.Mazur na trąbce i Josef na puzonie. Z tyłu usiadł człowiek, który przeszkadzał na tamburynie (sorry - nie wiem, kim był ten przyjaciel zespołu). Na koniec wszedł lider zespołu - Maleo. Słynny regałowy frontman z gitarą. "Jeeee, Kraków!!! Nareszcie znów u was" i już po intro. Jerusalem. Tak na rozgrzewkę. Już przy tej piosence słychać było, że co pełny skład to pełny skład - rok temu na koncercie akustycznym bardzo brakowało mi sekcji. Reggaemova. No i publiczność zaczęła szaleć. Warto nadmienić, że szaleństwo skończyło się z końcem koncertu. W końcu - karnawał, a takie podskoki przy Maleo RR mogą tylko wyjść na dobre. Rise Up. Na refren wszyscy pod sceną hop do góry.
Wiadomo powszechnie, że muzyce rege nie można odmówić jednego - rozkołysze najgorszego sztywniaka, ze mną włącznie. Serca nie oszukasz. Kawałek z ostatniej płyty, ale już świetnie znany z koncertów. Kochać aby żyć i solo na bębnach. Ale jakie solo? Myślałem, że Adamowi Mościckiemu ręcę odpadną. Teraz tak jak piszę, to się zastanawiam ile i jakich nut mieściło się w takcie wtedy granym. Jak widać grając rege też można być wirtuozem. To, co bardzo lubię u Maleo to otwartość. Nikt tak jak On nie przybija piątek z pierwszymi rzędami publiczności, nikt nie mówi tak bezpośrednio. Krótkie wstawki na temat wolontariatu w Afryce i słusznie wykrzyczane "Lew Judy, Jezus Chrystus". Pozytywny przekaz.
Nadmienię jeszcze, że prawie na sam koniec Maleo osobiście rzucił się na fale rąk publiczności. Cóż, niespotykane! Podziwiam, naprawdę podziwiam otwartość. 22:47. Dwie godziny bez dwunastu minut. Muzyka rege nie jest trudna w odbiorze. I o to chodzi. Teksty do muzyki rege nie mają wyrafinowanej poetyki. Ba, nawet byłoby to nie na miejscu moim zdaniem, ponieważ liczy się żywy bezpośredni przekaz. Przekaz, który daje do myślenia tu i teraz, w czasie kiedy grany jest utwór.
Czy czegoś mi zabrakło? Jak zwykle - tak. Z tym, że "Żyję w tym mieście" to już mocno ograny kawałek, a "Nikt" jeszcze bardziej ograny i obecnie pewnikiem grany na żywo przez Izrael.
MALEO REGGAE ROCKERS - prawdziwa zwierzyna koncertowa!!!
P.S. Zdjęcia znów wykonane aparatem... telefonicznym, dlatego jakość orientacyjna :-).
fajna relacja, czekam na MRR nieco bliżej moich stron :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na www.smok888.bloog.pl
Jak na zdjecia wykonane aparatem telefonicznym i musze stwierdzic, ze sa bardzo dobrej jakosci. I maja taki specyficzny klimacik. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń